Nowy kodeks wyborczy: Problemów ciąg dalszy Drukuj
środa, 25 kwietnia 2018 14:48

Urzędników trzeba powołać z początkiem maja. W sumie potrzeba ich ponad 4,5 tys., ale wygląda na to, że wynik ten jest nieosiągalny. Według naszych ustaleń wczoraj rano było tylko 3040 chętnych. A przez ostatni tydzień ich grono powiększyło się o zaledwie 123 osoby. Nie pomagają nawet prośby Krajowego Biura Wyborczego, by szefowie gmin szybko wskazali kandydatów (uzyskawszy wcześniej ich zgodę). Ani pomoc MSWiA, które do większej aktywności na tym polu miało zachęcać wojewodów.

Powód wakatów jest wciąż ten sam – przepisy mówią, że urzędnik wyborczy musi pracować w innej gminie niż ta, w której pracuje czy zamieszkuje. Nikt nie zwróci mu kosztów dojazdów, a dla samorządów nie jest jasne, czy powinien wziąć urlop w dotychczasowym miejscu pracy, zostać oddelegowanym czy zwyczajnie się zwolnić. W dodatku pensja takiemu urzędnikowi przysługuje nie przez cały rok, lecz od momentu zarządzenia właściwych wyborów do dnia rozstrzygnięcia protestów wyborczych.

Przedwyborcze problemy się piętrzą, a to oznacza, że nowy kodeks wyborczy nieuchronnie czeka szybka nowelizacja. Jest już praktycznie przesądzone, że PiS wycofa się z pomysłu monitorowania sytuacji w lokalach wyborczych za pomocą kamer transmitujących obraz i dźwięk w internecie (z uwagi na niezgodność z RODO i ochronę danych osobowych). Wnioskuje zresztą o to już sama PKW. I dokłada kolejne postulaty. W piśmie do szefa sejmowej komisji samorządowej Andrzeja Maciejewskiego wskazuje m.in., by ustawodawca odstąpił od wymogu powoływania urzędników wyborczych wyłącznie ze sfery administracji rządowej i samorządowej. I dopuścił osoby wywodzące się m.in. z samorządów zawodowych (aplikanci adwokaccy, radcowscy, asystenci sadowi itd.).

4556 urzędników wyborczych musi zredukować KBW. Do wczoraj zgłosiło się 3040 kandydatów

Cały artykuł :kliknij 

Komentarze (0)
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą pisać komentarze!